Komentarze: 0
Moja pierwsza miłość
Wszystko zaczęło się gdy miałam 13 lat. Moja siostra przeprowadziła się do mniejszego miasteczka. Wynajmowała tam dom na spokojnym osiedlu. Jeździłam ją odwiedzać dość często. Gdy zaczęły się wakacje postanowiłam je spędzić u siostry razem z kuzynem.
Pewnego dnia, gdy siostra pojechała z rana razem z kuzynem na zakupy, ja dopiero wstawałam z łóżka. Zaspana zeszłam na dół prosto do lodówki po picie. Kuchnia znajdowała się obok salonu i nie dzieliły ich żadne drzwi. To się chyba nazywa otwarta kuchnia. Gdy piłam prosto z gwinta (jak kultura wymaga) usłyszałam za plecami głos. Podskoczyłam jak poparzona. Gdy się odwróciłam zobaczyłam wysokiego umięśnionego bruneta. Stał czekając na odpowiedź z szerokim uśmiechem. Z wrażenia nawet nie wiem co powiedział. Język ugrzązł mi w gardle. Już wtedy zabiło mi szybciej serce. Miałam tylko 13 lat, to było na prawdę dziwne uczucie. Mężczyzna wyglądał na przynajmniej 20 lat. Nawet nie pomyślałam, że podoba mi się pod względem jakiegoś uczucia. Po prostu przystojniak, który mnie zawstydził.
Szybko pobiegłam do toalety ubrałam się w rzeczy, które wczoraj zostawiłam tam przed kąpielą, grzebieniem przeczesałam szybko włosy i wyszłam (jakby nigdy nic) zrobić sobie śniadanie.
Obecny obcy siedział na kanapie i rozmawiał z moim szwagrem. Gdy usłyszałam ich rozmowę zrozumiałam, że są znajomymi, może nawet dobrymi kolegami. Mój szwagier miał wtedy 25 lata, więc wiedziałam, że to głupota pindrzyć się przed jego kolegami. Tamtego dnia odpuściłam sobie.
Szczerze mówiąc nie pamiętam jak to się rozwinęło, ale wiem, że napisał do mnie na naszej klasie. Tam właśnie okazało się, że jest ode mnie tylko dwa lata starszy. Zapraszał mnie na randkę, akurat w moje czternaste urodziny. Tak bardzo ucieszyłam się. Do tego stopnia, że nawet pokazałam tę wiadomość mamie. Cieszyłyśmy się na myśl o mojej pierwszej (niewinnej) randce.